wtorek, 22 marca 2016

...zostanę Jedyną

Złam mi serce. Złam mi je tysiąc razy, jeśli zechcesz. Możesz z nim robić, co chcesz, bo należy tylko do ciebie.
     Niestety, ale to już ostatnia część o ulubienicy ludu Illéi, Americe Singer. Jedyna Kiery Cass to zakończenie, które jest idealnym zwieńczeniem całej serii.
Opis
     Zostały już tylko cztery dziewczyny - Elise Whisks, Kriss Ambers, Celeste Newsome oraz America Singer. Każda przybyła do pałacu z innego powodu: Elise - jako księżniczka Nowej Azji, spełniała obowiązek wobec kraju. Celeste - Dwójka, chciała żyć w ciągłym blasku fleszy i być jedną z najważniejszych osób w kraju. Kriss - pragnęła znaleźć prawdziwą miłość w księciu Maxonie (miała jeszcze jeden powód, o którym dowiadujemy się pod koniec książki, więc nie będę zdradzać). No i oczywiście America Singer - nie chciała trafić do pałacu. Zmuszono ją.
     Im bliżej końca tym napięcie coraz bardziej rośnie. Ataki rebeliantów nasilają się. America jest pewna, że chce "należeć" do księcia, ale nie jest pewna czy Maxon nadal chce być tylko jej. Nie jest też całkowicie przekonana o tym, że powinna już zupełnie skończyć z Aspenem. Wie, że król Clarkson jej nienawidzi i nie pozwoli żeby została księżniczką.
Opinia
     Jedyna Kiery Cass dostarczyła mi wielu niezapomnianych doznań. W pewnych momentach jednocześnie uśmiechałam się, byłam zła i równocześnie płakałam. W zakończeniu historii autorka przeszła samą siebie. Może i cała opowieść jest nieco przewidywalna, szczególnie sam koniec, ale cała oprawa - połączenie bajki i talk-show, miejscami zaskakująca fabuła, intrygujący bohaterowie i ich ciemne sekrety... wybitna książka. Można pomyśleć, że taka historia nie przekazuje żadnych wartości. Według mnie przekazuje i to więcej niż się można spodziewać: Należy walczyć o miłość. Zawsze trzeba kończyć to co się zaczęło. Powinno się bronić swoich racji oraz wyższych wartości. Każdy sekret w końcu wyjdzie na światło dzienne. Jest tego jeszcze więcej, ale nie starczy mi słów, aby wszystko wypisać. Jedyna to po prostu idealne zakończenie, idealnej serii o (nie)idealnym związku „zwykłej” dziewczyny i księcia z bajki. Do Americi miałam wiele wątpliwości, ale zyskała moją sympatię. A Maxon? Zawsze będzie mi bliski i pozostanie dla mnie idealny.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz