środa, 30 marca 2016

...będę tam, gdzie poniesie mnie wiatr

     Wiatr marcowy to zły wiatr, mawiała moja matka. Ale wbrew temu wydaje się dobry, pachnie sokiem roślin i ozonem, i solą dalekiego morza. Dobrym miesiącem jest marzec, kiedy luty ucieka tylnymi drzwiami, a od frontu już czeka wiosna - dobrym miesiącem na zmiany.
     Witam w ten deszczowy marcowy dzień. Dzisiaj mam dla was opinię książki, do której musiałam się długo przekonywać, aby w końcu ją przeczytać. Joanne Harris Czekolada - zapraszam.
     Do małego miasteczka - Lansquet - we Francji przybywa Vianne Rocher wraz z córką, Anouk. Były już w wielu, wielu miejscach i nigdzie nie zostawały na długo - maksymalnie rok, ale zazwyczaj jest to miesiąc czy dwa. Przez całe życia była tam, gdzie czuła, że wiatr ją niesie. Uciekała przed Człowiekiem w Czerni. Kobieta w tym małym szarym, niewyróżniającym się miasteczku otwiera czekoladziarnię. Ma wielu zwolenników, ale i wielu wrogów.
     Jej wrogiem był między innymi ksiądz Francis Reynaud, Człowiek w Czerni, nie pochwalał tego, co robiła madame Rocher, tym bardziej, że otwarła swój sklep w Wielki Post. Ale Reynaud miał swoja tajemnicę, coś o czy nie wiedział nikt oprócz poprzedniego proboszcza... Nawet czytelnik nie do końca ją poznaje, nad czym bardzo ubolewam.
     Są to dwie główne postacie. Po za tym byli jeszcze: Armanda Voizin - staruszka, która bardzo lubiła Vianne, Roux - wodnik pływający po wodach Tannes, Gulliaume - człowiek, który traktował swojego psa, Charlesa, jak przyjaciela.
     Książka Joanne Harris Czekolada pozostawiła po sobie mieszane odczucia. Jestem zła na autorkę, że przerwała, według mnie, w najmniej odpowiednim momencie. Chciałabym się dowiedzieć co stało się z Francisem Reynaudem po zjedzeniu czekoladek, co stało się owego dnia, którego wspomnienie podążało za nim jak cień. Dlaczego tak często odwiedzał poprzedniego proboszcza? Zbyt wiele w opowieści zostało niedopowiedziane… Uważam, że kleryk był najciekawszą ze wszystkich postaci świata przedstawionego. Te jego liczne tajemnice… Uważam, że naprawdę dobrym pomysłem było opisywanie historii z dwóch perspektyw. Z niecierpliwością czekałam na każdy rozdział, w którym narratorem był Francis, bo opisywał każde odczucie… każdy smak i zapach z taką intensywnością, że można było to wszystko odczuć, jakby samemu się tego doświadczało. Vianne Rocher, główna bohaterka, wzbudziła u mnie sympatię, ale na pewno nie dołączy do moich ulubionych książkowych postaci. Książkę czyta się przyjemnie i czuje się aurę spokoju mimo Człowieka w Czerni, rozsiewającego niepokój.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz