wtorek, 26 lipca 2016

...odnajdę Wyrocznię

08:42 0
     Wiem, że najpierw powinnam skończyć pisać o Percy Jackson i bogowie olimpijscy, potem napisać o Olimpijscy Herosi, a dopiero na koniec wziąć się za książkę, o której dzisiaj wam opowiem, ale nie jestem w stanie. Przedstawiam wam kolejną wspaniałą książkę wuja Riordana, czyli Apollo i boskie próby: Ukryta Wyrocznia.
     Kiedy jest się bogiem, losy świata zależą od twojego jednego słowa. Kiedy jest się szesnastolatkiem... to już nie bardzo.
    Apollo znowu został ukarany. Jak? Oczywiście Zeus odebrał mu boskie moce i zesłał do Nowego Jorku jako szesnastoletniego śmiertelnika o przeciętnym wyglądzie, o imieniu Lester Papadopoulos. To już trzeci raz Apolla jako śmiertelnik, jednak teraz niekoniecznie wie za co został ukarany i jest bardziej śmiertelny niż poprzednio. Ale nie to jest najgorsze. Jego losy zostają związane z dziką heroską Margaret "Meg" McCarffey.
     Razem odnajdują Obóz Herosów, gdzie dzieją się dziwne rzeczy. Oprócz dziwnych głosów dochodzących z lasu, Wyrocznia przestała widzieć przyszłość. I jest jeszcze jedna mordercza atrakcja - Labirynt Dedala się odrodził, hurra!
     Wraca również najmroczniejszy i jeden z ukochanych (przeze mnie) obozowiczów - Nico di Angelo. Ze starych znajomych pojawia się również Percy Jackson, Rachel Elizabeth Dare, Will Solace, Harley, Kalipso (niestety) oraz... Leo Valdez ♥
     Apollo ma jeszcze jeden problem - nie potrafi sobie przypomnieć wielu rzeczy i wydarzeń z przeszłości, a wcześniej mu się to nie zdarzało. Za to dręczą go wspomnienia dwóch osób, które najbardziej i najprawdziwiej kochał.
     Były bóg musi odnaleźć święty gaj... w lesie, ustalić co jest źródłem głosów oraz z czym tym razem herosi będą musieli się spotkać. Gdyby nie to, że raczej staram się nie spojlerować powiedziałabym z kim będą walczyć w tej serii, ale nie będę odbierać wam przyjemności z odkrycia tego. Jednego możecie być pewni - w mitologii jeszcze tego nie było!
     Nie byłem przygotowany na rzeczywistość. (Co znowu było zdumiewającą niespodzianką. Zazwyczaj to rzeczywistość przygotowuje się na mnie).
     Apollo i boskie próby: Ukryta Wyrocznia to kolejne odwiedziny w Obozie Herosów stworzonego przez, już chyba legendarnego, Ricka Riordana, jednak tym razem spotykamy się z postaciami bardziej drugoplanowymi, a nawet epizodycznymi. W połączeniu z, wydawałoby się najbardziej egocentrycznym z bogów, Apollem, "dziką heroską" i niespotykanymi przez nas dotąd istotami daje niezwykły początek kolejnej, mam nadzieję epickiej, przygody z mitologią i nie tylko.
     O ile wcześniej bardzo lubiłam Apolla to dzięki Riordanowi pokochałam go. Jest on chyba najbardziej ludzkim z bogów. Niewłaściwie i nieszczęśliwie się zakochiwał. Stracił osoby, na których mu zależało głównie przez własną głupotę, zazdrość i oczywiście miłość. Popełniał i nadal popełnia wiele, wiele błędów, nie zawsze je naprawiał, ale wszystkich żałował. Kocha swoje dzieci. Jest zdolny do prawdziwie ludzkich uczuć, o co nie podejrzewam Ateny, Zeusa czy Herę. Ma wiele różnych zajęć, o czym świadczy głównie to ilu różnych dziedzin jest bogiem. Każdego dnia zakładał maskę doskonałości, aby ukryć swoje cierpienie.
     To co bardzo mi się podoba w książkach Ricka to to, że nie zapomina o postaciach, które gdzieś tam się pojawiły, ale nie wpłynęły na bieg wydarzeń. Nie zapomniał o Willu i Harleyu, którzy byli, bo byli, a w tej historii odgrywają ważniejszą rolę.
     Jeżeli ktoś kojarzy zakończenie Krew Olimpu to powinien również kojarzyć to, że Nico i Will byli razem. W Ukryta Wyrocznia autor kontynuuje ten wątek. Will Solace jak wiadomo jest synem Apolla. Czy przeszkadza mu to, że jego syn jest homoseksualistą? Nie, bo sam był w kilku związkach z mężczyznami. Można by uznać, że Rick podjął ten temat w związku z "poprawnością polityczną", jednak ja tak nie uważam. Może uznał, że chce podjąć trochę trudny temat w swoich książkach, a może po prostu chciał doprowadzić do rozpaczy fanki Nico di Angelo. Jak na razie nie wiem, może kiedyś się dowiem, ale uważam, że to był bardzo dobry pomysł, tylko... dlaczego Nico?!
     Przyznam, że nie wiedziałam czego się spodziewać po nowej serii o greckich bogach. No bo wojna z tytanami - była, wojna z gigantami - była, odrodzenie Gaji - było, więc co jeszcze? Przyznam jedno - tego co Rick Riordan wymyślił, się nie spodziewałam. Jak najbardziej polecam! Na pewno się nie zawiedziecie!
     To jest dobre w byciu człowiekiem. Mamy tylko jedno życie, ale możemy wybierać, jaka będzie nasza opowieść.
Wszystkie cytaty pochodzą z  książki Apollo i boskie próby: Ukryta Wyrocznia autorstwa Ricka Riordana.

czwartek, 21 lipca 2016

...będę Iluzjonistą

03:34 1
     Zobaczyć znaczy uwierzyć. Ale czy to prawda? To zależy od punktu widzenia.
     Szczerze przyznam, że nie widziałam pierwszej części i może z jednej strony to dobrze, bo nie miałam z czym porównywać kolejnej części, ale zdecydowanie muszę to nadrobić, bo druga mnie totalnie powaliła zarówno fabuła, jak i efekty, no i oczywiście aktorzy.
     Może jednak zacznę od początku. Zaraz na początku postu zamieściłam cytat z chyba najlepszego filmu tego roku, a na pewno najbardziej widowiskowego. Po trzech latach Jeźdźcy wracają w filmie Now You See Me 2, który Polakom lepiej jest znany jako Iluzja 2.

     Chłopak z wielkim ego J. Daniel Atlas - Jesse Eisenberg, teoretycznie zmarły Jack Wilder - Dave Franco, mistrz hipnozy Merritt McKinney - Woody Harleston, nowa twarz Lula - Lizzy Kaplan oraz ich przywódca Dylan Rhodes - Mark Ruffalo, czyli Jeźdźcy wpadają na konferencję firmy, która wypuszcza na rynek nowy telefon, aby ją zdemaskować. Nie spodziewają się, że ktoś na nich czeka. Za sprawą źle wybranej rury podczas ucieczki trafiają do Makao, zwane Chińskim Las Vegas, gdzie poznają ekscentrycznego, nieco diabolicznego i bardzo charyzmatycznego Waltera Mabry, w którego wcielił się nie kto inny tylko Daniel Radcliffe (miał genialną podłogę, w której miał staw z liliami wodnymi). W jego przekonaniu: Nie można kontrolować systemu, będąc w nim, więc upozorował swoją śmierć i od jakiegoś czasu żyje poza prawem.Walter ma dla nich zadanie - mają wykraść kartę, dzięki której będzie mógł wszystko kontrolować, wszędzie się włamać oraz wszystko widzieć i którą rzekomo sam stworzył, a jego były wspólnik mu ją ukradł.
     FBI dalej ściga Iluzjonistów i nie osiąga zbyt wiele. Oprócz tego, że dowiaduje się, iż w swoich szeregach mieli ich "wtykę".
     Jest jeszcze jeden ważny wątek. Thaddeus Bradley (Morgan Freeman) wychodzi z więzienia dzięki Dylanowi i prowadzi grę na kilka frontów.
     Jak dla mnie były dwa szczególnie niesamowite i urzekające fragmenty. Pierwszy to akcja wykradnięcia karty. Jack po jej wyciągnięciu przykleja ją do asa pik. Genialne było to jak ją sobie przekazywali podczas przeszukania. Uznałam, że zaczynam się uczyć tego typu sztuczek z kartami. Druga wspaniała scena to "zatrzymanie deszczu" przez Atlasa. Niesamowity efekt.
     W skrócie: To było jedno wielkie fascynujące show!

     Zacznę od jedynego jak dla mnie negatywu. Koniec filmu był tak trochę bardzo naciągany. Facet siedział w więzieniu, sprzymierzył się z bogatym gościem oraz FBI, a na koniec się okazuje, że jest mega świetnym facetem. Przesada. Naprawdę.
     Na początku myślałam, że nie polubię Luli, ale po akcji z wykradaniem karty uznałam, że jest ok.
     Muzyka w filmie była rozwalająca. Śmiałam się z niej kilka minut po wyjściu z sali.
     Akcja była szybka i na szczęście dialogi, oprócz tych ostatnich, nie były długie i męczące. Trochę pogmatwana fabuła, ale to jest to, co kocham! Trzeba rozpracowywać ten film na wielu poziomach umysłu, aby go pojąć. Wychodząc z sali nie poczułam nawet, że minęły ponad dwie godziny.
     Jednym z największych pozytywów był Daniel Radcliffe. Nie, nie jestem jego fanką i nie kojarzę go tylko z roli Harry'ego Pottera, za którym zresztą nie przepadam. Od filmu Rogi, w którym Daniel grał główną rolę, uznaję, że do tego aktora o wiele bardziej pasują mroczne, nieco demoniczne postacie. I taki właśnie jest w tym filmie!
     Już początek zapowiadał dobry film i nie zawiodłam się. Iluzja 2 jest idealna dla wielbicieli sensacji i kina akcji. Chciałabym być tam, uczestniczyć w tworzeniu filmu. To wszystko, co widziałam na ekranie, zobaczyć na żywo. Zakochałam się w Now You See Me 2 i mam ogromną nadzieję, że powstanie trzecia część i to jeszcze lepsza, jeszcze bardziej nie do uwierzenia.
     To, co widać na powierzchni, to tylko ułamek prawdy.

sobota, 16 lipca 2016

...wpadnę w kłopoty wielkości Teksasu

13:07 0
     Książka jak na mój gust za stara, ponieważ jej pierwsze wydanie pojawiło się w 1997 roku, a ja raczej nie czytam książek sprzed 2001 roku. Wyjątkiem są dzieła Shakespeare'a, powieści Tolkiena, książki o genialnym detektywie Sherlocku Holmesie Sir Artura Conan Doyla oraz Portret Doriana Graya Oscara Wilde'a. Pojawia się więc pytanie dlaczego sięgnęłam po tę książkę. Odpowiedź jest prosta - została napisana przez Ricka Riordana, mojego ulubionego autora, znanego ze swoich książek usnutych wokół różnych mitologii. Jednak tym razem z fantastyką i mitologią koniec. Chociaż może raczej się jeszcze nie zaczęły, mając na uwadze to, że pierwsza książka o młodym herosie Percym Jacksonie ukazała się osiem lat później w 2005 roku.
     Wracając do książki, którą mam zamiar przedstawić - kryminał rozgrywający się w Teksasie oraz nielicencjonowany detektyw i równocześnie amator tequili, a także mistrz tai-chi... Oj, mówię wam - w Big Red Tequila, pierwszej części serii Tres Navarre, dużo się dzieje.
Pierwsza zasada płatnego morderstwa - powiedziałem - to zabić zabójcę.
     Jackson "Tres" Navarre, wraz z kotem Robertem Johnsonem, po dziesięciu latach wraca z San Francisco do rodzinnego miasta na prośbę swojej eks - Lillian Cambridge. W San Antonio mało kto wita go życzliwie - na dobry początek wywala byłego najemcę domu, a Jay Rivas z miejscowej policji daje mu radę, aby wracał skąd przyjechał. Oczywiście jego była nie jest jedynym powodem, dla którego wrócił. Tres ma zamiar rozwikłać sprawę sprzed dziesięciu lat, czyli morderstwo jego ojca, byłego szeryfa, które to śledztwo porzuciło zarówno policja, jak i federalni. WSZYSCY obwinili o zbrodnię mafię, dokładnie Guya Whita, bądź Randalla Halcomba, przestępcę, którego za kratki wpakował szeryf Jackson Navarre i któremu ktoś dwa dni po śmierci szeryfa wpakował kulkę między oczy. Tres ma zamiar za wszelką cenę rozwiązać sprawę sprzed dekady.
     Kilka dni po jego powrocie znika Lillian. Jack jest pewny, że obie sprawy w jakiś sposób się ze sobą łączą. Do kręgu podejrzanych zaprasza Beau Karnaua - współpracownika Lillian, fotografa i właściciela galerii, Dana Sheffa - byłego panny Cambridge i bogacza, któremu w dzień przyjazdu nieźle dokopał, Terry'ego Garza - pracownika w rodzinnej firmie Sheffów oraz miejscowego polityka Fernanda Asantego, poniekąd wroga szeryfa Navarrego. Tres dobrze wie, że mimo swojego uroku osobistego wpakował się w kłopoty wielkości Teksasu, a w tym przekonaniu utwierdziło go nie tylko to, że kilka razy do niego strzelano, ale także to, że próbowano z niego zrobić ludzką tortillę za pomocą niebieskiego thunderbirda.
     Już po przeczytaniu trzech pierwszych rozdziałów wiedziałam, że z Big Red Tequila nie będę się nudzić. Nie pomyliłam się. Książka zawiera typowy dla Riordana humor. Każdy wątek, każde wydarzenie, każde zdanie, każde słowo jest szczegółowo przemyślane co czyni tę książkę niezwykłą. Może dla niektórych będzie nieco za dużo przekleństw, ale do cholery akcja rozgrywa się w Teksasie! Przekleństwa są tu tak niezbędne, jak Percy Jackson w Olimpijscy Herosi. BRT jest również skarbnicą wiedzy na temat tego, jak się bronić. Jest tam też taka informacja, w którym miejscu należy nacisnąć kciukiem, aby pobudzić pracę serca i kilka innych przydatnych informacji.
     Tres Navarre bardzo przypadł mi do gustu. Nie wiemy o nim i jego rodzinie od razu wszystkiego, tylko stopniowo się tego dowiadujemy. Jest to bohater, który mało czym się przejmuje i zrobi wszystko, aby dopiąć swego. Nie zważa na to, co mówią inni. Upiory przeszłości go męczą, więc stawia im czoło. Nie jest może tak genialny jak Sherlock Holmes, ale spokojnie może się z nim równać.
     Osobiście nie widzę minusów w tej książce. Akcja jest zawiła, a większość tropów zarówno łączy się ze sobą, jak i prowadzi donikąd. Każda postać jest doskonale wykreowana. Wątek miłosny nie jest przesadzony i jest minimalnie zauważany. Trup może i nie ściele się gęsto, a krew nie spływa potokami, ale za to mamy do czynienia z amatorami big redów i tequili oraz dużą dawką marychy i kokainy. Zastanawia mnie tylko, jak jedno, wtedy jeszcze niewielkie, miasto może pomieścić niezłą siatkę mafijną, policję, detektywa z kotem, niezrównoważonych bogaczy i zagadki ciągnące się przez dekady.

     Z mojej strony to tyle. Z całego serca polecam Big Red Tequila autorstwa Ricka Riordana wielbicielom kryminałów, zawiłych akcji lub sztuk walki. Sama z niecierpliwością czekam, aż w Polsce zostaną wydane kolejne części serii Tres Navarre. Na szczęście zapowiedziano już drugą część Taniec Wdowca, ale niestety nie znam jeszcze daty premiery :( Obstawiam czerwiec przyszłego roku. Jeżeli ktoś coś wie to byłabym wdzięczna za informacje.

wtorek, 28 czerwca 2016

..."mam nadzieję, że ludzie się zmienią"

06:26 0
Glazed eyes, empty hearts
Buying happy from shopping carts
     Jedyny w swoim rodzaju wokalista, autor tekstów, aktor (grał m.in. w X-Man Geneza: Wolverine) i YouTuber. Australijczyk, który podbił już wiele serc, w tym moje, zarówno swoim głosem, jak i uczuciem, które wkłada we wszystko co robi, zaczynając od filmików, a kończąc na wszystkich swoich piosenkach. Poznajcie mojego drugiego ulubionego piosenkarza Troya Sivana Melleta, znanego jako Troye Sivan.
      Obecnie Troye ma 21 lat. Urodził się 5 czerwca 1995 roku w Johannesburgu w RPA, jednak dwa lata później wraz z rodziną przeniósł się do Australii. Mając piętnaście lat przyznał się rodzicom, że jest gejem, a na swoim kanale ogłosił to dopiero trzy lata później. Nie zmienia to jednak faktu, że jest cholernie pozytywną osobą, a oglądając jego filmiki po prosto nie da się nie uśmiechnąć. Zresztą sami się przekonajcie :)
     O ile w swoich filmikach jest mega pozytywny, to większość jego piosenek jest smutnych. Najbardziej do jego twórczości pasuje gatunek dreampop. Zacznę od piosenki, którą rozpoczęłam swoją przygodę z Sivanem. Jest to Happy Little Pill, której słowami rozpoczęłam ten post. Troye napisał tę piosenkę dla swojego przyjaciela, który przechodził trudny czas w swoim życiu. Każdy może ją odebrać inaczej. Dla mnie jest opowieścią o tym, dlaczego ludzie popadają nałogi, w tym wypadku w ćpanie. Osoba jest znudzona swoim światem - pustym i bez koloru, pełnym ludzi bez emocji, więc bierze pigułkę, która zabiera go z jego nudnego, szarego świata.
     Następna piosenka bazowana jest na książce. Napisałem "The Fault In Our Stars" bazując na książce Johna Greena i muszę powiedzieć, że to pierwsza właściwa piosenka jaką kiedykolwiek napisałem. Wyprodukowałem ją w krętackie demo w moim pokoju na keyboardzie MIDI, na którym nie umiem grać i poszedłem do pobliskiego szpitala, by nakręcić teledysk, który później wrzuciłem na mój kanał na YoyTube. Telefon od EMI Music po trzech milionach odsłon i 100.000 sprzedanych kopii. Póżniej wszystkie pieniądze wpłynęły na konto szpitala. Szczerze, to ta piosenka zmieniła moje życie - Troye w wywiadzie o "The Fault In Our Stars" via. tumblr.
     Przy tej piosence płaczę, a jednocześnie uśmiecham się. Specjalnie daję teledysk razem z przedmową, bo już ona wzrusza.
    Teraz mój najukochańszy utwór Fools. Należy on do tryptyku Blue Neighbourhood. Może najpierw wytłumaczę tytuł całego tryptyku. W pierwszej jego piosence, pt.: Wild pojawia się sformułowanie I leave this Blue Neighbourhood - Blue Neighbourhood oznacza miejsce, gdzie inność jest nieakceptowana, więc chce i musi je opuścić. Fools jest drugą częścią i zaczyna się słowami I am tired of this place, I hope people change, czyli Jestem znudzony tym miejscem, mam nadzieję, że ludzie się zmienią i mogłabym to sobie wytatuować, a jak na razie jest to tylko w tytule posta. Przez cały utwór Troye zarzuca sobie, że jest idiotą, bo się zakochał - Only fools fall - oraz dlatego, że nie może przestać kochać osoby, z którą nie może być. Jestem ściśle związana z tą piosenką i każdego dnia przynajmniej raz muszę jej wysłuchać. Ostatnią częścią tryptyku jest Talk me down.
    I na koniec coś pozytywnego. Youth, czyli młodość i pytania. Pojawia się dokładnie siedem pytań o to, co się z nim stanie, jeżeli spróbuje zniknąć bez śladu razem z przyjaciółmi. Podoba mi się sformułowanie Mortal bodies timeless souls - Śmiertelne ciała, ponadczasowe dusze. Bardzo lubię tą piosenkę zresztą jak każdą jego autorstwa.
     Zostanę w swoim standardzie, czyli tylko cztery utwory. Według mnie każda piosenka Troya Sivana jest wspaniała, idealna i pełna uczucia. Jego muzyka jest magiczna, a każdy tekst poezją. Myślę, że gdyby zaczął śpiewać wśród głośnego tłumu, wszyscy natychmiast by się uciszyli zaczarowani jego głosem. Chciałabym kiedyś pojechać na jego koncert, spotkać go, a może nawet, choć przez krótką chwilę, z nim porozmawiać.
Just set my heart on fire like gasoline


poniedziałek, 27 czerwca 2016

Blogowy Instagram :)

08:09 0
     Dzisiaj założyłam blogowy instagram, gdzie was z całego serca zapraszam. Obserwujcie, komentujcie, lajkujcie, motywujcie i nie zapominajcie o mnie :)

niedziela, 26 czerwca 2016

...horrory to nic takiego

09:40 0
     "Obecność" uważana jest za jeden ze straszniejszych horrorów. Niedawno do kin trafiła "Obecność 2" rzekomo jeszcze straszniejsza. W ogóle ten rok obfituje w horrory - w kinach można także zobaczyć "Zanim się obudzę" z niezłymi efektami. Do czego zmierzam? Otóż 24 czerwca razem z moimi znajomymi (trzy dziewczyny z klasy i trzech chłopców z klubu pływackiego) byłam na Nocy Grozy z Obecność (2013), Obecność 2 (2016), Zanim się obudzę (2016) i Babadook (2014).

    Razem orzekliśmy, iż najstraszniejsza był pierwszy film, a najgorszy był ostatni. Niestety nie dało się bać, bo chłopcy cały czas komentowali. Na przykład podczas Babadook jeden uznał, że teraz jak będzie pływał delfinem, to będzie nieustannie słyszeć Ba-ba-dook-dook-dook i ten sam podczas obu Obecności po dodaniu, że film oparty jest na faktach powiedział: "No nie! Musieli to dodać?", albo jeszcze na zwiastunach uznali: "Czemu my na to poszliśmy? Mogliśmy iść na jakąś noc komediową, ale niee, musieliśmy iść na noc grozy" - no i jak tu się nie śmiać? W każdym filmie było dziecko i matka - w dwóch przypadkach to matka została opętana i chciała zabić dziecko, a w pozostałych dwóch to dziecko było niebezpieczne. Trochę tendencyjne, ale to szczegół.

    Obecność i Obecność 2 to filmy rzekomo oparte na faktach. W obu przypadkach demon opanowuje najsłabszą osobę i za jej pomocą próbuje zabić resztę. Są to bardzo dobre filmy, jak na horrory, ale także ogólnie.
    Byłam trochę zawiedziona Zanim się obudzę, bo miałam nadzieję, że będzie troch straszniejszy, ale jest to film, nad którym trzeba się trochę zastanowić. Jednak, gdy były już te straszne momenty, to były one naprawdę straszne. Jest on o chłopcu, którego sny się urzeczywistniają, ale kiedy się obudzi, wszystko to znika.

    Babadook był zdecydowanie najgorszy. Samuel, którego nawet polubiłam, znajduje książkę o stworze imieniu Babadook. Jest to film bez większego sensu, a straszny jest tylko przez jakieś dziesięć minut. Zdecydowanie zamiast niego powinni dać Annabell, bo w sumie jest powiązana z Obecność.

    Nie żałuję, że poszłam na ten maraton, bo naprawdę miło spędziłam ten czas, a to, że mam teraz taką małą schizę to niewielka cena. I jest jeszcze jeden pozytyw - przygarnęłam plakat z Obecność 2 widoczny powyżej. Chyba powieszę go sobie na suficie nad łóżkiem...

...otrzymam Koronę

08:12 0
    Szczęśliwe zakończenie może nastąpić po przebyciu wielu kilometrów. Albo w czasie tak krótkim jak siedem minut.
     Dzisiaj już chyba po raz ostatni zawitamy do Angel. Po miesiącu od przeczytania najnowszej książki Kiery Cass przedstawiam wam moją opinię na temat Korona, czyli ostatniej książki z serii Selekcja i ostatniej odsłony rozterek Eliminacji.

     Eliminacje księżniczki Eadlyn powoli dobiegają końca. W pałacu została już tylko szóstka, a tak właściwie siódemka (nie zapominajmy o tłumaczu): Gunner Croft, Ean Cabel, Hale Garner, Fox Weasley, Henri Jaakoppi, Kile Woodwork oraz Eikko Petteri Koskinen - tłumacz.
     Oprócz wyboru męża dla Eadlyn w życiu rodziny Schreave dzieje się jeszcze jedna ważna rzecz - Ahren, brat bliźniak Eadlyn, ucieka do Francji i bierze ślub z tamtejszą księżniczką - Camillą.
     Pojawia się także nowa postać - Madrid Illéa, potomek założyciela państwa, Georga Illéi. Chce on pomóc podnieść morale społeczności, ale ma w tym swój ukryty cel, a poddani uważają, że on także powinien brać udział w Eliminacjach i lubią go o wiele bardziej niż następczynię tronu.
     Zachodzi jeszcze jedna zmiana w życiu rodziny królewskiej - Eadlyn Helena Margaret Schreave po obserwacji swoich rodziców postanawia dać im szczęście i zostaje królową. Od tamtego momentu chłopcy wiedzą, że ten, który wygra nie tylko będzie mężem dziewczyny, ale także od razu będzie pomagał w rządzeniu krajem. Niektórych to trochę zniechęca, a innym nie robi to różnicy, bo dla nich liczy się tylko Ona
     Historia o tym jak jedna osoba potrafi zawrócić w głowie, ile warta jest rodzina, ukrywaniu się, rozdarciu między rozumem, a sercem oraz jak to jest, gdy straci się część siebie.
    Według mnie jest to druga najsłabsza książka z serii Selekcja - najsłabsza dla mnie jest Elita. Nie chodzi o to, że jest źle napisana. Po prostu trochę mało się dzieje, ale na szczęście pani Cass nie ciągnęła drugich Eliminacji przez trzy książki. Jestem miło i niemało zaskoczona zakończeniem, czyli tym kogo Eadlyn wybrała, bo odkąd zjawił się w pałacu z całego serca mu kibicowałam. Piąta część, jak cztery pozostałe, do ostatniej chwili trzyma w napięciu, które nieustannie narasta, a zwroty akcji są nieprzewidywalne.
    W jednym momencie zatrzymałam się na jakieś pięć minut czytając jedno zdanie kilka razy, bo nie mogłam w nie uwierzyć, ale byłam również ucieszona, że więcej osób podczas Eliminacji znalazło szczęście. To było mniej więcej coś takiego: Co? Nieee... To niemożliwe... Chociaż... A niech jej będzie.
    Bardzo polubiłam braci Eadlyn - Ostena, Kadena i Ahrena. Jest to duży plus pod względem tego, że możemy nie tylko poznać księżniczkę i kandydatów, ale także jej rodzinę przez co możemy bardziej wczuć się w jej rolę.
     Najwspanialszym elementem opowieści jest to, że każdy z kandydatów ma jakąś wspaniałą cechę: Fox jest artystą, Hale obiecał robić coś dla Eadlyn każdego dnia, Ean chce być jak najlepszy dla księżniczki, Kile chce pomagać ludziom, a Hanri chce zrobić wszystko, by dziewczyna go pokochała.
     Nie jestem pewna, czy wrócę do tej książki, ale na pewno nigdy o niej, jak i o całej serii, nie zapomnę. Oby więcej tak wspaniałych książek - tego życzę zarówno pani Kierze Cass, jak i Wam.