Jeśli wyeliminujesz niemożliwe, reszta musi być prawdą.Próbowałam już nie raz o nim napisać, jednak teraz uważam, że w końcu należy to zrobić. W chwili gdy zaczęłam to pisać, minęły dokładnie trzy minuty od zakończenia ostatniego odcinka, czwartego sezonu serialu, który zmienił moje spojrzenie na świat, a tym samym mnie samą. Nie będę już dłużej przedłużać wstępu, tym bardziej, że zapewne już po tytule ogarnęliście o czym napisałam - Sherlock, jedyny serial, na który mogłam czekać wieki.
Wiem jacy jesteście naprawdę - ćpunem, którego kręcą śledztwa i lekarzem, który nigdy nie wrócił z wojny do domu...Akcja dzieję się w XXI wieku. Doktor John Watson (kojarzony z hobbitami Martin Freeman) wrócił z wojny i spotyka ekscentrycznego Sherlocka Holmesa (niezrównany Benedict Cumberbatch). Jak się można spodziewać serial jest luźną adaptacją powieści sir Arthura Conan Doyle'a, jednak pokochał ją świat. Nie będę wam zdradzać co się dzieje w poszczególnych odcinkach, bo przecież nie o to chodzi.
...To bez znaczenia czy mnie wysłuchacie. Liczą się legendy, opowieści, przygody. Jesteście ostatnim azylem dla desperatów, niekochanych, prześladowanych, sądem apelacyjnym dla każdego...Jest to pierwszy serial, który mnie bez reszty pochłonął i który pokochałam. Jest to zarówno zasługa pomysłu, scenarzystów, jak i genialnych aktorów.
Samego Sherlocka bardzo polubiłam, ponieważ ten geniusz, szaleniec, ekscentryk i socjopata jest mi bliski, a także uważam, że Benedict Cumberbatch jest najlepszym Sherlockiem dotychczas i dla mnie tak pozostanie. Również Watson jest według mnie świetny oraz oczywiście Jim Moriarty, w którego wcielił się Andrew Scott, którego szaleństwo i obsesja są nie do pobicia, ale trzeba umieć to zagrać, co nie?

Oczywiście zdarzały się nudnawe fragmenty. Szczególnie nie przypadł mi do gustu odcinek The Sign of Three, w którym to głównym tematem jest ślub Johna i Mary. Również pierwszy odcinek czwartego sezony był przynudnawy, a ostatnie dwadzieścia minut było okropnie melodramatyczne.
Co Sherlock we mnie zmienił? Pomógł mi spostrzec świat inaczej, jako ogromny zbiór informacji. Nauczył mnie obserwować, a nie tylko patrzeć. Zobaczyłam zarówno wielkie sukcesy, jak i spektakularne porażki, po których bohater musiał się podnosić, ale nigdy nie dawał za wygraną.
...Gdy życie stanie się nieprawdopodobne, zbyt przerażające pozostanie zawsze ostatnia nadzieja - gdy wszystkie sposoby zawiodą, pomogą dwaj ekscentrycy z niechlujnego mieszkanka. Tkwią tam od zawsze i tam pozostaną. Najlepsi i najmądrzejsi ludzie jakich poznałam. Moi chłopcy z Baker Street - Sherlock Holmes i doktor John Watson.

Powiedziałeś mi kiedyś, że nie jesteś bohaterem. Czasami wątpiłem, czy w ogóle jesteś człowiekiem...
Ciekawe :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie zakończenie czwartego sezonu byłoby idealnym zakończeniem całego serialu, ale jednocześnie czuję duży niedosyt. Gdzie Moriarty? xd
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do siebie
toreador-nottoread.blogspot.com
Moriarty siedzi spokojnie i słucha Queen ;)
Usuń