sobota, 25 marca 2017

...nie zmienię się jak obraz na płótnie

     "Żyjemy w naprawdę dziwnych czasach." - ciekawe jak często padało to zdanie na przestrzeni wieków. Na pewno przynajmniej raz na wiek od początku historii. Dziwnością naszych czasów jest wiele wydarzeń i rzeczy, jednak ja mam odczucie dziwności literackiej - otóż, gdy teraz padnie nazwisko Grey od razu wszyscy myślą o Christianie Greyu z Pięćdziesiąt twarzy Greya, natomiast w XIX wieku nazwisko Gray wzbudzało wiele kontrowersji... mam na myśli książkę Oscara Wilde'a Portret Doriana Graya, która była potępiana, cenzurowana, okrzyknięta jako skandal, trafiła do kanonu najbardziej kontrowersyjnych dzieł... sporo się wokół niej działo, ale jak to napisał sam Wilde: Książka nie może być moralna lub niemoralna. Jest tylko dobrze lub źle napisana. Do dziś padają głosy krytyki i że ta powieść demoralizuje. Jedna mała literka, a ile może zmienić 😋
     W dziejach świata są tylko dwa ważne okresy. Pierwszy - kiedy pojawia się nowa materia sztuki, drugi - kiedy pojawia się w sztuce nowa osobowość.

     Dorian Gray to niespełna dwudziestoletni arystokrata o wspaniałym wyglądzie. Pewnego dnia na jakimś przyjęciu spotyka Basila Halwarda, malarza, z którym nawiązuje przyjaźń. Dorian zostaje jego modelem, a cała akcja zaczyna się, gdy Basil kończy malować naturalnej wielkości portret młodzieńca. Tego samego dnia Dorian poznaje lorda Henry'ego Wottona, który robi na nim ogromne wrażenie. Uświadamia mu czym jest jego młodość, a cały wywód w sumie sprowadza się do jednego zdania: Ma pan cudowną młodość, a tylko ją warto posiadać. Po tym wywodzie Dorian widzi swój obraz i się załamuje nad niesprawiedliwością świata - obraz na zawsze pozostanie młody, ale on się zestarzeje. I wtedy właśnie wypowiada pochopne życzenie - aby działo się na odwrót niż powinno.
     Jakiś czas później główny bohater poznaje uroczą aktoreczkę, Sybil Vane, w której się zupełnie zakochuje... no i tu wszystko się zaczyna.
     Ale obraz? Cóż mógł o nim powiedzieć? Miał swoje tajemne życie i opowiadał swoją własną historię. Nauczył go miłować swoją własną urodę. Czy nauczy go także gardzić swoją duszą? Czy jeszcze kiedykolwiek na niego spojrzy?
     Mimo że Portret Doriana Graya czytałam teraz już drugi raz, znowu zostawiła po sobie natłok myśli i naprawdę ciężko mi o niej pisać, jednak uważam, że chociaż krótki post o niej musi się u mnie pojawić.
     Tytułowy portret - wieczyście trwały znak ruiny jaką ludzie powodują w swoich duszach. - jest obrazem jego sumienia, ale równie dobrze może być obrazem sumienia każdego z nas, a także naszej degradacji moralnej, która postępuje z wiekiem. Przy tej książce naprawdę trzeba się zatrzymać i pomyśleć. Nie jest ukazane co dokładnie działo się we wspaniałym, pełnym doświadczeń życiu Doriana, na czym opowieść trochę traci, chociaż może był to specjalny zamysł autora, aby czytelnik zatrzymał się, pomyślał, wyciągnął wnioski.
     Z jednej strony Wilde pochyla się nad sztuką, pięknem i młodością. Z drugiej prowadzi wywód na temat wzajemnego oddziaływania na siebie ludzi. Według niego wpływy są niemoralne prawdopodobnie dlatego, że nie pozwalają nam samodzielnie się rozwijać, a także po części nakazują nam co myśleć. Powinniśmy się sami kształtować, sami się uczyć, sami popełniać błędy i próbować je naprawić (mimo że nie wszystkie się da).
     Powieść ta, a właściwie powiastka filozoficzna, wywarła na mnie, jako czytelniku i człowieku, ogromne wrażenie.Wilde'a mogę cytować na strony, a i tak miejsca by zabrakło. Według mnie jest to książka, którą każdy przynajmniej raz w życiu powinien przeczytać. Jeżeli jest coś złego w niej, to uważam, że nie jestem godna, aby to wytknąć. Powieść dla ludzi o silnej woli i otwartym umyśle, jednocześnie kochających piękno - chyba tak najlepiej mogę scharakteryzować tę książkę.
     Pomyłką jest dla mnie okładka książki. Jak byk napisane jest, że ma jasne włosy i niebieskie oczy, a na okładce dostajemy ciemnowłosego i brązowookiego faceta, który na pewno nie ma mniej niż dwadzieścia lat. Eh... Chyba graficy wzięli przykład z filmu, a nie opisu w książce.
     Nie ma czegoś takiego jak dobry wpływ, panie Gray. Każdy wpływ jest niemoralny; niemoralny - z naukowego punktu widzenia.
     Uznaję, że to dość zabawne, że piszę o kolejnej książce, w której dorastanie i dorosłość demoralizuje, a także, w której jedna osoba i książka zatruwają życie głównego bohatera. Co w takim razie jest z nami, ludźmi nie tak?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz