sobota, 1 kwietnia 2017

...powiedz wilkom, że ich szukam

     Każdy z nas ma kogoś, przy którym nie musi nic udawać i jest szczególnie mu bliski. Wie, że może tej osobie wszystko powiedzieć i ona nie będzie go osądzać. Z którą chce przebywać w nieskończoność. Kogoś, kogo nigdy nie chciałoby się stracić. Osobę, którą prawdziwie i szczerze kocha.
     Dla June Elbus kimś takim jest wujek Finn, który umiera, gdy ma czternaście lat. Jest jej bardzo ciężko, chociaż nikt tego nie zauważa, bo przecież była "tylko jego siostrzenicą". Jednak spotyka Toby'ego - przyjaciela Finna, który pomaga jej nie tylko pogodzić się ze stratą, a także uzupełnić obraz wujka.



     Książka Powiedz wilkom, że jestem w domu Carol Rifki Brunt zaintrygowała mnie tytułem, bo opis z tyłu nie bardzo zachęca do jej przeczytania. Może o to chodziło - żeby opowieść trafiła we właściwe ręce, bo sama sięgnęłam po nią w bibliotece szkolnej pod wpływem krótkiego impulsu, gdy tylko dotknęłam grzbietu okładki, ponieważ zdawało mi się, że litery tną mi opuszki palców, a w trakcie czytania to historia pocięła moje serce i to nie jeden raz.
     Autorka w powieści podejmuje kilka tematów, jednak trzy najbardziej urzekające to niedozwolona miłość, przyjaźń zupełnie obcych sobie osób, połączonych tragedią oraz konflikty w rodzeństwie. Ten ostatni temat jest mi szczególnie bliski i myślę, że ten wątek bezbłędnie rozszyfruje każdy kto ma rodzeństwo w zbliżonym wieku.
     Pani Brunt świetnie operuje emocjami i myślami June - wywołuje dokładnie takie same odczucia w czytelniku. Pustka. Ból. Zawód. Przeżywamy wszystko razem z bohaterką intensywnie i osobiście. Oczywiście nie użala się ona przez cały czas nad sobą. To by zabiło całą magię tej historii. Chyba właśnie dlatego jest taka niesamowita - sprawy przedstawione w niej są zupełnie normalne. Zwyczajne. Jednak autorka nadaje im wręcz magicznego wydźwięku.
     June jako postać jest całkiem OK, chociaż zabawne w niej wydaje mi się to, że mimo iż nie wierzy w Boga to chciałaby żyć w średniowieczu, kiedy to przecież wszystko było tworzone dla Jego chwały i był w centrum. Usprawiedliwia to tym, że po prostu ludzie mało wiedzieli i uwielbia tę podniosłą muzykę i ogólnie sztukę. W trakcie opisanych wydarzeń przechodzi przemianę, z dziewczynki marzącej o podróżach w czasie, w prawie dojrzałą kobietę rozumiejącą więcej. niż niejeden dorosły. Warta uwagi jest również jej siostra Greta, która mimo że ma prawie wszystko, chciałaby być taka jak Juni - trochę dziecinna, bez presji ze strony rodziców. Natomiast Toby totalnie mnie rozbroił. Owszem jest trochę nieporadny, ale uważam, że to wszystko co robił było urocze. Obok żadnej z postaci nie możne przejść obojętnie, a chyba postacią najbardziej godną uwagi jest matka dziewczyn - Danni. Autorka prawdopodobnie włożyła wiele pracy, aby stworzyć postać jednocześnie troskliwą i trochę nieczułą. Każda z tych czterech osób ma swoją odmienną historię, chociaż wszystkie prowadzą do jednego - do ogromnej zazdrości.
     Podsumowując: Powiedz wilkom, że jestem w domu jest tajemnicze, wzruszające, słodko-gorzkie, smutne, radosne i niepowtarzalne. Nie przepadam za literaturą obyczajową, a ten utwór zupełnie mną zawładnął - nie mogłam nic zrobić, dopóki nie skończyłam czytać. Polecam wszystkim bez wyjątku.

1 komentarz:

  1. Mnie również za bardzo opis z tyłu nie zachęca do przeczytania, ale okładka i tytuł jak najbardziej. Wydaje mi się, że to taka idealna książka na wakacje lub po prostu na teraz. Może się skuszę.

    http://maasonpl.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń