niedziela, 17 kwietnia 2016

...(nie)dostanę się do Walhalli

11:19 0
     Tak wiem. Będziecie czytać o tym, jak umierałem w męczarniach, i wykrzykiwać: "Rany! Nieźle to brzmi, Magnus! Mogę też umrzeć w męczarniach?"
     Nie. Po prostu nie.

     Nie skaczcie z żadnych dachów. Nie wybiegajcie na autostradę, nie podpalajcie się. To tak nie działa. Nie skończycie tam, gdzie ja. [...]
 
     Nazywam się Magnus Chase. Mam szesnaście lat. Oto opowieść o tym, jak moje życie stało się jeszcze gorsze, od kiedy dałem się zabić.
     Książka trafiła w moje ręce 24 października zeszłego roku na Targach Książki w Krakowie i nie ukrywam, że czekałam z niecierpliwością już od października 2014 po przeczytaniu Krew Olimpu, i gdy tylko ją kupiłam czekałam z niecierpliwością, aby ją przeczytać. Przedstawiam wam Magnus Chase i bogowie Asgardu: Miecz Lata wuja Riordana.

     Magnus umiera. Tak zaczyna się książka. Zaraz na wstępie umiera główny bohater. Jakiś oryginalny pomysł na książkę jest, co nie?
     Kłopot jest w tym, że on jednak nie umiera. Trafia do Walhalli. Nie będę tłumaczyć co to jest, jak jesteście ciekawi to sobie znajdźcie i poczytajcie. Powiem tylko, że tam polegli wojownicy Asgardcy przygotowują się na Dzień Sądu - Ragnarök.
     Magnus jest synem Asgardzkiego boga Frejra. Musi odnaleźć pewną broń inaczej Ragnarök może nadejść znacznie szybciej. Pomagają mu Walkiria - muzułamanka, modnie ubrany Krasnolud i Elf, który nie potrafi mówić.
     Większa część skupia się właśnie na pokonaniu "Doradcy Modowego Szatana", ale oczywiście nie brakuje wątku związanego z kuzynką Magnusa, Annabeth Chase znanej m.in. z serii Percy Jackson i bogowie olimpijscy.
     Ogólnie to jest dużo walki, zakładów, asgardzkich bogów (w tym Thor) i potworów oraz jedyny niepowtarzalny humor Ricka Riordana.

     Magnus Chase i bogowie Asgardu: Miecz Lata Ricka Riordana opowiada o chłopcu, który straciła matkę, ale nie poddał się i dość długo jeszcze żył. Kto wie, może gdyby nie spotkał swojego wuja to pożyłby dłużej? Nie zmienia to jednak faktu, że Magnus jest synem Frejra - asgardzkiego boga urodzaju, więc nawet po śmierci dalej żyje i walczy. Książkę czyta się łatwo, szybko i przyjemnie mimo prawie siedmiuset stron. Ma w sobie walkę, przyjaźń i najwspanialszy w świecie humor Riordana, który zawarł w tej książce kilka specjalnych kąsków dla fanów Percy'ego. Uważam, że autor stworzył zupełnie nowe spojrzenie na mitologię nordycką - Thor, na którego widok człowiekowi chce się śmiać, czy modnie ubrany Krasnolud to jedne z niewielu atutów opowieści. Jak najbardziej polecam!