sobota, 31 grudnia 2016

...należę do Kręgu

07:49 3
     Prawdopodobnie jest to ostatni post w tym jakże wspaniałym dla mnie roku 2016 i mimo że do zrecenzowania mam jeszcze kilka innych książek, m. in. drugą część Magnusa, dwie części Silver, Osobliwy dom Pani Perrigrine i jeszcze trochę, to zdecydowałam się na pierwszą część trylogii Engelsfors, która zrobiła na mnie wielkie wrażenie pod koniec tego roku.

     Akcja książki Krąg Matsa Strandberga i Sary B. Elfgren rozgrywa się w nudnym, zwyczajnym szwedzkim miasteczku Engelsfors, a jej bohaterkami są pięć dziewczyn, które właśnie zaczęły naukę w liceum i kompletnie się od siebie różnią: Vanessa - popularna imprezowiczka, Minoo - nieciekawa kujonka, Anna-Karin - prześladowana od podstawówki, Linnèa - narwana emo oraz Ida - po prostu suka. Już zaraz na początku dochodzi w szkole do serii niecodziennych wydarzeń, takich jak samobójstwo Eliasa - przyjaciela Linnèi, a dziewczyny podejrzewają, że jest z nimi powiązana dyrektorka liceum - Adrianna Lopez. Zaraz na początku u jednej z nich pojawia się nowa zdolność - Vanessa pewnego dnia staje się niewidzialna. Gdy na niebie pojawia się czerwony księżyc, który widzą tylko nieliczni zaczyna się ich przygoda...

     Krąg zainteresował mnie już w pierwszym rozdziale poprzez śmierć Eliasa. Jest w niej to coś, co sprawia, że nie chce kończyć się jej czytać i pragnie się natychmiast dostać odpowiedzi na wszystkie pytania i zagadki. Wiele razy fabuła zmienia swój bieg o sto osiemdziesiąt stopni i tylko czasami zwalnia tempo. To tempo według mnie jest nawet trochę irytujące - wydarzenia, które powinny być krótkie dla mnie toczą się w nieskończoność, natomiast te fragmenty trzymające w napięciu, np. wewnętrzna walka z demonem czy starcie na końcu książki, są trochę przykrótkie. Nie podoba mi się również to, że zło nie ma żadnej swojej nazwy, tylko jest po prostu Złem.
     Bohaterki są wielowymiarowe, stopniowo poznajemy ich psychikę, jednak nie na tyle, żeby od razu wszystko wiedzieć, bo przecież musi coś zostać na pozostałe dwie części. Niestety mało dowiadujemy się o Idzie, ale mam nadzieję, że to się jeszcze zmieni, bo byłoby to tak trochę niesprawiedliwe. Najbardziej denerwującą mnie postacią zdecydowanie jest Anna-Karin, którą nieustannie czytam jako Anna Karenina, ponieważ najpierw coś robi, potem całkowicie się z tego wycofuje i nie ma zamiaru używać swojej mocy. Jest dziecinna. Na razie jeszcze nie mam ulubionej postaci.  Pardon - czułam sympatię do jednej postaci jednak ona już się nie pojawi. To jest przykre. Bardzo polubiłam Nicolausa, przewodnika czarownic, i jego kota. Jednooki Kot jest naprawdę spoko.
     Mimo kilku wad Krąg Matsa Strandberga i Sary B. Elfgren to nieustannie trzymająca w napięciu lektura i bardzo miłe zaskoczenie na koniec tego roku. Wprawdzie jest o magii, jednak jeszcze w tej części nie jest to jakieś pierwszoplanowe, ale to zapewne też się jeszcze zmieni. Polecam wszystkim wielbicielom fantastyki i niech nie zrażą was trochę trudne do przeczytania szwedzkie słowa.
     Udanego Sylwestra i Szczęśliwego Nowego roku! 😘