wtorek, 26 lipca 2016

...odnajdę Wyrocznię

08:42 0
     Wiem, że najpierw powinnam skończyć pisać o Percy Jackson i bogowie olimpijscy, potem napisać o Olimpijscy Herosi, a dopiero na koniec wziąć się za książkę, o której dzisiaj wam opowiem, ale nie jestem w stanie. Przedstawiam wam kolejną wspaniałą książkę wuja Riordana, czyli Apollo i boskie próby: Ukryta Wyrocznia.
     Kiedy jest się bogiem, losy świata zależą od twojego jednego słowa. Kiedy jest się szesnastolatkiem... to już nie bardzo.
    Apollo znowu został ukarany. Jak? Oczywiście Zeus odebrał mu boskie moce i zesłał do Nowego Jorku jako szesnastoletniego śmiertelnika o przeciętnym wyglądzie, o imieniu Lester Papadopoulos. To już trzeci raz Apolla jako śmiertelnik, jednak teraz niekoniecznie wie za co został ukarany i jest bardziej śmiertelny niż poprzednio. Ale nie to jest najgorsze. Jego losy zostają związane z dziką heroską Margaret "Meg" McCarffey.
     Razem odnajdują Obóz Herosów, gdzie dzieją się dziwne rzeczy. Oprócz dziwnych głosów dochodzących z lasu, Wyrocznia przestała widzieć przyszłość. I jest jeszcze jedna mordercza atrakcja - Labirynt Dedala się odrodził, hurra!
     Wraca również najmroczniejszy i jeden z ukochanych (przeze mnie) obozowiczów - Nico di Angelo. Ze starych znajomych pojawia się również Percy Jackson, Rachel Elizabeth Dare, Will Solace, Harley, Kalipso (niestety) oraz... Leo Valdez ♥
     Apollo ma jeszcze jeden problem - nie potrafi sobie przypomnieć wielu rzeczy i wydarzeń z przeszłości, a wcześniej mu się to nie zdarzało. Za to dręczą go wspomnienia dwóch osób, które najbardziej i najprawdziwiej kochał.
     Były bóg musi odnaleźć święty gaj... w lesie, ustalić co jest źródłem głosów oraz z czym tym razem herosi będą musieli się spotkać. Gdyby nie to, że raczej staram się nie spojlerować powiedziałabym z kim będą walczyć w tej serii, ale nie będę odbierać wam przyjemności z odkrycia tego. Jednego możecie być pewni - w mitologii jeszcze tego nie było!
     Nie byłem przygotowany na rzeczywistość. (Co znowu było zdumiewającą niespodzianką. Zazwyczaj to rzeczywistość przygotowuje się na mnie).
     Apollo i boskie próby: Ukryta Wyrocznia to kolejne odwiedziny w Obozie Herosów stworzonego przez, już chyba legendarnego, Ricka Riordana, jednak tym razem spotykamy się z postaciami bardziej drugoplanowymi, a nawet epizodycznymi. W połączeniu z, wydawałoby się najbardziej egocentrycznym z bogów, Apollem, "dziką heroską" i niespotykanymi przez nas dotąd istotami daje niezwykły początek kolejnej, mam nadzieję epickiej, przygody z mitologią i nie tylko.
     O ile wcześniej bardzo lubiłam Apolla to dzięki Riordanowi pokochałam go. Jest on chyba najbardziej ludzkim z bogów. Niewłaściwie i nieszczęśliwie się zakochiwał. Stracił osoby, na których mu zależało głównie przez własną głupotę, zazdrość i oczywiście miłość. Popełniał i nadal popełnia wiele, wiele błędów, nie zawsze je naprawiał, ale wszystkich żałował. Kocha swoje dzieci. Jest zdolny do prawdziwie ludzkich uczuć, o co nie podejrzewam Ateny, Zeusa czy Herę. Ma wiele różnych zajęć, o czym świadczy głównie to ilu różnych dziedzin jest bogiem. Każdego dnia zakładał maskę doskonałości, aby ukryć swoje cierpienie.
     To co bardzo mi się podoba w książkach Ricka to to, że nie zapomina o postaciach, które gdzieś tam się pojawiły, ale nie wpłynęły na bieg wydarzeń. Nie zapomniał o Willu i Harleyu, którzy byli, bo byli, a w tej historii odgrywają ważniejszą rolę.
     Jeżeli ktoś kojarzy zakończenie Krew Olimpu to powinien również kojarzyć to, że Nico i Will byli razem. W Ukryta Wyrocznia autor kontynuuje ten wątek. Will Solace jak wiadomo jest synem Apolla. Czy przeszkadza mu to, że jego syn jest homoseksualistą? Nie, bo sam był w kilku związkach z mężczyznami. Można by uznać, że Rick podjął ten temat w związku z "poprawnością polityczną", jednak ja tak nie uważam. Może uznał, że chce podjąć trochę trudny temat w swoich książkach, a może po prostu chciał doprowadzić do rozpaczy fanki Nico di Angelo. Jak na razie nie wiem, może kiedyś się dowiem, ale uważam, że to był bardzo dobry pomysł, tylko... dlaczego Nico?!
     Przyznam, że nie wiedziałam czego się spodziewać po nowej serii o greckich bogach. No bo wojna z tytanami - była, wojna z gigantami - była, odrodzenie Gaji - było, więc co jeszcze? Przyznam jedno - tego co Rick Riordan wymyślił, się nie spodziewałam. Jak najbardziej polecam! Na pewno się nie zawiedziecie!
     To jest dobre w byciu człowiekiem. Mamy tylko jedno życie, ale możemy wybierać, jaka będzie nasza opowieść.
Wszystkie cytaty pochodzą z  książki Apollo i boskie próby: Ukryta Wyrocznia autorstwa Ricka Riordana.

czwartek, 21 lipca 2016

...będę Iluzjonistą

03:34 1
     Zobaczyć znaczy uwierzyć. Ale czy to prawda? To zależy od punktu widzenia.
     Szczerze przyznam, że nie widziałam pierwszej części i może z jednej strony to dobrze, bo nie miałam z czym porównywać kolejnej części, ale zdecydowanie muszę to nadrobić, bo druga mnie totalnie powaliła zarówno fabuła, jak i efekty, no i oczywiście aktorzy.
     Może jednak zacznę od początku. Zaraz na początku postu zamieściłam cytat z chyba najlepszego filmu tego roku, a na pewno najbardziej widowiskowego. Po trzech latach Jeźdźcy wracają w filmie Now You See Me 2, który Polakom lepiej jest znany jako Iluzja 2.

     Chłopak z wielkim ego J. Daniel Atlas - Jesse Eisenberg, teoretycznie zmarły Jack Wilder - Dave Franco, mistrz hipnozy Merritt McKinney - Woody Harleston, nowa twarz Lula - Lizzy Kaplan oraz ich przywódca Dylan Rhodes - Mark Ruffalo, czyli Jeźdźcy wpadają na konferencję firmy, która wypuszcza na rynek nowy telefon, aby ją zdemaskować. Nie spodziewają się, że ktoś na nich czeka. Za sprawą źle wybranej rury podczas ucieczki trafiają do Makao, zwane Chińskim Las Vegas, gdzie poznają ekscentrycznego, nieco diabolicznego i bardzo charyzmatycznego Waltera Mabry, w którego wcielił się nie kto inny tylko Daniel Radcliffe (miał genialną podłogę, w której miał staw z liliami wodnymi). W jego przekonaniu: Nie można kontrolować systemu, będąc w nim, więc upozorował swoją śmierć i od jakiegoś czasu żyje poza prawem.Walter ma dla nich zadanie - mają wykraść kartę, dzięki której będzie mógł wszystko kontrolować, wszędzie się włamać oraz wszystko widzieć i którą rzekomo sam stworzył, a jego były wspólnik mu ją ukradł.
     FBI dalej ściga Iluzjonistów i nie osiąga zbyt wiele. Oprócz tego, że dowiaduje się, iż w swoich szeregach mieli ich "wtykę".
     Jest jeszcze jeden ważny wątek. Thaddeus Bradley (Morgan Freeman) wychodzi z więzienia dzięki Dylanowi i prowadzi grę na kilka frontów.
     Jak dla mnie były dwa szczególnie niesamowite i urzekające fragmenty. Pierwszy to akcja wykradnięcia karty. Jack po jej wyciągnięciu przykleja ją do asa pik. Genialne było to jak ją sobie przekazywali podczas przeszukania. Uznałam, że zaczynam się uczyć tego typu sztuczek z kartami. Druga wspaniała scena to "zatrzymanie deszczu" przez Atlasa. Niesamowity efekt.
     W skrócie: To było jedno wielkie fascynujące show!

     Zacznę od jedynego jak dla mnie negatywu. Koniec filmu był tak trochę bardzo naciągany. Facet siedział w więzieniu, sprzymierzył się z bogatym gościem oraz FBI, a na koniec się okazuje, że jest mega świetnym facetem. Przesada. Naprawdę.
     Na początku myślałam, że nie polubię Luli, ale po akcji z wykradaniem karty uznałam, że jest ok.
     Muzyka w filmie była rozwalająca. Śmiałam się z niej kilka minut po wyjściu z sali.
     Akcja była szybka i na szczęście dialogi, oprócz tych ostatnich, nie były długie i męczące. Trochę pogmatwana fabuła, ale to jest to, co kocham! Trzeba rozpracowywać ten film na wielu poziomach umysłu, aby go pojąć. Wychodząc z sali nie poczułam nawet, że minęły ponad dwie godziny.
     Jednym z największych pozytywów był Daniel Radcliffe. Nie, nie jestem jego fanką i nie kojarzę go tylko z roli Harry'ego Pottera, za którym zresztą nie przepadam. Od filmu Rogi, w którym Daniel grał główną rolę, uznaję, że do tego aktora o wiele bardziej pasują mroczne, nieco demoniczne postacie. I taki właśnie jest w tym filmie!
     Już początek zapowiadał dobry film i nie zawiodłam się. Iluzja 2 jest idealna dla wielbicieli sensacji i kina akcji. Chciałabym być tam, uczestniczyć w tworzeniu filmu. To wszystko, co widziałam na ekranie, zobaczyć na żywo. Zakochałam się w Now You See Me 2 i mam ogromną nadzieję, że powstanie trzecia część i to jeszcze lepsza, jeszcze bardziej nie do uwierzenia.
     To, co widać na powierzchni, to tylko ułamek prawdy.

sobota, 16 lipca 2016

...wpadnę w kłopoty wielkości Teksasu

13:07 0
     Książka jak na mój gust za stara, ponieważ jej pierwsze wydanie pojawiło się w 1997 roku, a ja raczej nie czytam książek sprzed 2001 roku. Wyjątkiem są dzieła Shakespeare'a, powieści Tolkiena, książki o genialnym detektywie Sherlocku Holmesie Sir Artura Conan Doyla oraz Portret Doriana Graya Oscara Wilde'a. Pojawia się więc pytanie dlaczego sięgnęłam po tę książkę. Odpowiedź jest prosta - została napisana przez Ricka Riordana, mojego ulubionego autora, znanego ze swoich książek usnutych wokół różnych mitologii. Jednak tym razem z fantastyką i mitologią koniec. Chociaż może raczej się jeszcze nie zaczęły, mając na uwadze to, że pierwsza książka o młodym herosie Percym Jacksonie ukazała się osiem lat później w 2005 roku.
     Wracając do książki, którą mam zamiar przedstawić - kryminał rozgrywający się w Teksasie oraz nielicencjonowany detektyw i równocześnie amator tequili, a także mistrz tai-chi... Oj, mówię wam - w Big Red Tequila, pierwszej części serii Tres Navarre, dużo się dzieje.
Pierwsza zasada płatnego morderstwa - powiedziałem - to zabić zabójcę.
     Jackson "Tres" Navarre, wraz z kotem Robertem Johnsonem, po dziesięciu latach wraca z San Francisco do rodzinnego miasta na prośbę swojej eks - Lillian Cambridge. W San Antonio mało kto wita go życzliwie - na dobry początek wywala byłego najemcę domu, a Jay Rivas z miejscowej policji daje mu radę, aby wracał skąd przyjechał. Oczywiście jego była nie jest jedynym powodem, dla którego wrócił. Tres ma zamiar rozwikłać sprawę sprzed dziesięciu lat, czyli morderstwo jego ojca, byłego szeryfa, które to śledztwo porzuciło zarówno policja, jak i federalni. WSZYSCY obwinili o zbrodnię mafię, dokładnie Guya Whita, bądź Randalla Halcomba, przestępcę, którego za kratki wpakował szeryf Jackson Navarre i któremu ktoś dwa dni po śmierci szeryfa wpakował kulkę między oczy. Tres ma zamiar za wszelką cenę rozwiązać sprawę sprzed dekady.
     Kilka dni po jego powrocie znika Lillian. Jack jest pewny, że obie sprawy w jakiś sposób się ze sobą łączą. Do kręgu podejrzanych zaprasza Beau Karnaua - współpracownika Lillian, fotografa i właściciela galerii, Dana Sheffa - byłego panny Cambridge i bogacza, któremu w dzień przyjazdu nieźle dokopał, Terry'ego Garza - pracownika w rodzinnej firmie Sheffów oraz miejscowego polityka Fernanda Asantego, poniekąd wroga szeryfa Navarrego. Tres dobrze wie, że mimo swojego uroku osobistego wpakował się w kłopoty wielkości Teksasu, a w tym przekonaniu utwierdziło go nie tylko to, że kilka razy do niego strzelano, ale także to, że próbowano z niego zrobić ludzką tortillę za pomocą niebieskiego thunderbirda.
     Już po przeczytaniu trzech pierwszych rozdziałów wiedziałam, że z Big Red Tequila nie będę się nudzić. Nie pomyliłam się. Książka zawiera typowy dla Riordana humor. Każdy wątek, każde wydarzenie, każde zdanie, każde słowo jest szczegółowo przemyślane co czyni tę książkę niezwykłą. Może dla niektórych będzie nieco za dużo przekleństw, ale do cholery akcja rozgrywa się w Teksasie! Przekleństwa są tu tak niezbędne, jak Percy Jackson w Olimpijscy Herosi. BRT jest również skarbnicą wiedzy na temat tego, jak się bronić. Jest tam też taka informacja, w którym miejscu należy nacisnąć kciukiem, aby pobudzić pracę serca i kilka innych przydatnych informacji.
     Tres Navarre bardzo przypadł mi do gustu. Nie wiemy o nim i jego rodzinie od razu wszystkiego, tylko stopniowo się tego dowiadujemy. Jest to bohater, który mało czym się przejmuje i zrobi wszystko, aby dopiąć swego. Nie zważa na to, co mówią inni. Upiory przeszłości go męczą, więc stawia im czoło. Nie jest może tak genialny jak Sherlock Holmes, ale spokojnie może się z nim równać.
     Osobiście nie widzę minusów w tej książce. Akcja jest zawiła, a większość tropów zarówno łączy się ze sobą, jak i prowadzi donikąd. Każda postać jest doskonale wykreowana. Wątek miłosny nie jest przesadzony i jest minimalnie zauważany. Trup może i nie ściele się gęsto, a krew nie spływa potokami, ale za to mamy do czynienia z amatorami big redów i tequili oraz dużą dawką marychy i kokainy. Zastanawia mnie tylko, jak jedno, wtedy jeszcze niewielkie, miasto może pomieścić niezłą siatkę mafijną, policję, detektywa z kotem, niezrównoważonych bogaczy i zagadki ciągnące się przez dekady.

     Z mojej strony to tyle. Z całego serca polecam Big Red Tequila autorstwa Ricka Riordana wielbicielom kryminałów, zawiłych akcji lub sztuk walki. Sama z niecierpliwością czekam, aż w Polsce zostaną wydane kolejne części serii Tres Navarre. Na szczęście zapowiedziano już drugą część Taniec Wdowca, ale niestety nie znam jeszcze daty premiery :( Obstawiam czerwiec przyszłego roku. Jeżeli ktoś coś wie to byłabym wdzięczna za informacje.