niedziela, 5 marca 2017

...jestem wilkiem pośród owiec

     Szwecja - z czym mi się kojarzy? Z drewnianymi kościołami, death metalem, wikingami i oczywiście niepowtarzalnymi kryminałami. Na imię mi Zack Monsa Kallentofta i Markusa Luttermana niewątpliwie do takich kryminałów należy, a dlaczego? O tym właśnie dzisiaj.

     W Sztokholmie dochodzi do zabójstwa czterech azjatek. Za sprawę zabiera się Jednostka do Zadań Specjalnnych sztokholmskiej policji, w której skład wchodzą Zack Herry, Sirpa, Deniz Akin, Rudolf, Niklas Svensson i Douglas Juste, a każdy z nich ma swoją osobliwą historię. Głównym bohaterem, jak sugeruje tytuł, jest ten pierwszy. Policjantem został przede wszystkim po to, aby ująć zabójcę swojej matki, a sam mógłby być aresztowany za kilka przestępstw, m.in. za posiadanie narkotyków. I to właśnie one sprawiają, że Zack wplątuje się w nieciekawe afery.

     Na imię mi Zack jest książką intrygującą i lekką, ciężką i brutalną. Intrygująca - jeżeli chodzi o fabułę. Lekka - w szybkości czytania. Ciężka - podejmuje trudny temat nienawiści międzynarodowej. Brutalna - kryminał o zabójstwach... to mówi samo za siebie. Akcja trwa niecały tydzień, jednak wydarzenia przebiegają tak szybko i jest ich tak wiele, iż wydaje się, że mija miesiąc, co niewątpliwie jest zaletą tego kryminału. Co do tytułu posta uznałam, że wilki grają dość dużą rolę, aby uwzględnić je w nagłówku, a samą jednostkę tworzą osoby, które nijak z policją się nie kojarzą.
     Tytułowy Zackaraias jest postacią, którą można albo kochać, albo nienawidzić. Osobiście wybrałam to pierwsze. Zrobił parę głupich rzeczy, ale jest bardzo pozytywną postacią w moim odczuciu. Nie jest wyidealizowany - popełnia błędy, nawet całkiem sporo, ale potrafi stanąć na wysokości zadania. Każdego dnia przeżywa ogromną wewnętrzną walkę, którą niestety często przegrywa. Poddaje się swoim słabościom i chyba dlatego jest dla czytelnika tak bardzo ludzki.
     Dla mnie jedyną wadą książki jest to, że się kończy za szybko. Ostatnie strony to czysty obłęd.  Niestety chyba nie dowiem się, co stanie się z Zackiem.
     Jak już wspomniałam w Na imię mi Zack autorzy podejmują trudny temat, który jest "na czasie". Imigranci i co się z nimi wiąże. Ogromna nienawiść do drugiego człowieka tylko dlatego, że pochodzi z innej nacji. Kallentoft i Lutterman świetnie ukazali jakie mogą być skutki takiej wrogości, a także, że są granice pomiędzy wrogością, a paranoją i że są one bardzo cienkie.
     Zack to pierwszy tom serii Herkules i mam nadzieję, że wydawnictwo Rebis już za niedługo wyda w Polsce drugą część, która nosi tytuł Leon. Nie mogę się doczekać, a na razie polecam wam, ludziom o silnych nerwach, Na imię mi Zack wspaniałego szwedzkiego duetu.

4 komentarze:

  1. Właśnie sobie uświadomiłam, że nic szwedzkiego chyba jeszcze nie czytałam... A z kryminałów to pamiętam tylko nieudane próby. No cóż, chyba czas to zmienić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam bardzo podobne skojarzenia ze Szwecją :) w sumie chyba nie czytałam żadnej książki ze szwedzkiej literatury, więc zapisuję tytuł, choć rzadko sięgam po kryminały.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wszystkie książki Monsa mi sie podobały więc z chęcią sięgnę i po tą. Pozdrawiam i w wolnej chwili zapraszam do mnie czytanienaprawdeuzaleznia.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Na początku pomyślałam - nie, to nie dla mnie.
    Ale jak przeczytałam recenzję i opis to przyznam, że nawet mnie zaciekawiła. Może kiedyś sięgnę jak się skończą wszystkie z listy Do przeczytania.
    Pozdrawiam :)
    http://life-ishappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń