piątek, 11 sierpnia 2017

...w Londynie zapada mrok

     Kto nie zna Sherlocka Holmesa? Jest to jedna z najbardziej wyrazistych postaci zarówno książek, a także wielkiego i małego ekranu. Niestety sir Artur Conan Doyle nic już dla nas nie napisze, jednak fani pozostali... A co jeżeli któryś z nich podjął wyzwanie dopisania czegoś do świata kryminału Doyle'a, ale... niekoniecznie o Sherlocku Holmesie?
     Moriarty - taki tytuł widnieje na okładce książki Anthony'ego Horowitza, a do tego dopisek: Sherlock Holmes nie żyje. Zapada mrok i już żaden fan Holmesa nie może przejść obojętnie. W każdym razie tak było w moim wypadku.

     Moriarty może się wydawać, że tylko naznaczone jest imieniem tego sławnego profesora. Zaczyna się od sprawy na wodospadzie Reichenbach oraz przyjazdu gości ze Stanów Zjednoczonych. Tymi gośćmi są śledczy Frederick Chase, który podąża śladem gangu Clarence'a Devereux. Śledczy spotyka Athelneya Jonesa, który jest fanem i naśladowcą Sherlocka Holmesa. Razem ruszają śladem przestępców ze Stanów Zjednoczonych, którzy mają zamiar zastąpić Jamesa Moriarty'ego.


     Trochę bałam się przeczytać Moriarty - no bo jak to? Ktoś próbuje zastąpić mistrza? Horowitz jednak z wielką czcią traktuje świat Sherlocka, jednocześnie prawie w ogóle go tam nie umieszczając. To właściwie można zaliczyć na plus - dostajemy coś, co tylko dzieje się w realiach Holmesa, jest z nim to powiązane, ale jego samego nie mamy, przez co nie sprawia to wrażenia, że ktoś próbuje "podszyć się" pod Doyle'a.
     Niestety przez pierwsze kilkaset stron okropnie męczyłam się z lekturą, ponieważ akcja rozkręca się baaardzo powoli, a także miałam mały problem z wciągnięciem się. Kolejną (dla mnie) wadą jest to, że właściwie nie mamy tu zagadki kryminalnej. Bohaterowie od początku wiedzą, kogo szukają, a jedyną przeszkodą do schwytania jest to, że nie wiedzą jak on wygląda.
     Zakończenie to totalne zaskoczenie i warto przeczytać Moriarty'ego chociażby tylko dla dwóch ostatnich rozdziałów, które rozwaliły mi mózg. Autor chyba ani przez chwilę się nie zdradził do czego to wszystko ma zamiar doprowadzić i tutaj dla niego owacja ode mnie na stojąco.
     Polecam książkę Horowitza, może nie z całego serca, ale z jakiejś większej jego części. Wprawdzie trochę ciężko się w nią wczuć, ale warto. Fani Sherlocka Holmesa raczej nie będą zawiedzeni. Tak więc, ja wam polecam Moriarty, a sama zamawiam Dom Jedwabny - wcześniejszą książkę Anthony'ego osadzoną w realiach prozy sir Arthura Conan Doyle'a.

3 komentarze:

  1. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce. Nie czytałam nic, co jest związane z tą postacią. Jakoś nigdy nie czułam do tego pociągu, więc raczej ta książka też nie jest dla mnie ;)
    Pozdrawiam i zapraszam do siebie ;)
    https://timeofbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. nigdy nie słyszałam o tej ksiązce muszę ja wypróbować

    OdpowiedzUsuń
  3. nie słyszałam o tej książce wcześniej i jakoś nie czuje sie do niej zachęcona

    OdpowiedzUsuń