niedziela, 12 czerwca 2016

...zagram w Grę Tajemnic

     Zagrajmy w grę. Jest sędzia i badany. Sędzia zadaje badanemu pytanie. Na podstawie odpowiedzi badanego sędzia wydaje wyrok, czy badany jest człowiekiem, czy maszyną. To co? Zagramy?
Czasami ludzie, którzy nie pobudzają niczyjej wyobraźni, odnoszą niewyobrażalny sukces.
     Komputery otaczają nas wszędzie, jednak czy ktoś z was zastanawiał się, kto je wynalazł? Czyj to był pomysł? W jakich okolicznościach powstały? Jakiś rok temu po raz pierwszy obejrzałam genialny film Mortena Tylduma i Grahama Moora o genialnym człowieku Alanie Turingu, pt.: Gra Tajemnic.
     Alana Turinga zagrał Benedict Cumberbatch, a Filmweb podaje, że pierwotnie miał go zagrać Leonardo DiCaprio. Według mnie Benedict o wiele bardziej pasuje do roli nadzwyczajnego geniusza, nierozumianego przez ludzi, który złamał kod Enigmy. Opinie na temat filmu są podzielone, ale mnie film się spodobał, bo mimo tego, że rozgrywa się w czasach II Wojny Światowej, nie jest to film historyczny, dlatego też nie należy się skupiać na samym złamaniu Enigmy, tylko na samej osobie Turinga, znakomitego matematyka i kryptologa, ojca informatyki i komputerów, wcześniej znanymi jako "Maszyna Turinga".

     Co najważniejsze w jego kwestii? Był homoseksualistą, co w tamtych czasach uważano za obrazę moralności. Turing oczywiście to ukrywał, jednak przyczyniło się to również do jego przedwczesnej śmierci, miał bowiem 41 lat, gdy zmarł. W czasie II Wojny Światowej pracował nad złamaniem szyfru nie do złamania, czyli kodu Enigmy, używanego przez Niemców. Szacuje się, że rozszyfrowanie Enigmy skróciło wojnę o ponad dwa lata. Dokonał czegoś niezwykłego, a jednak go skazano na chemiczną kastrację. Dlaczego? Bo przez jakieś pięćdziesiąt lat dokonanie jego i jego zespołu było nieznane. Alan miał (według filmu) do wyboru chemiczną kastrację lub więzienie. Uznał, że w więzieniu nie mógłby pracować, więc wybrał to pierwsze, ale jeżeliby przerwał "terapię" odebrano by mu Chrisophera. Poddał się "terapii", jednak po roku nie wytrzymał i popełnił samobójstwo.
     Teraz zastanawiacie się pewnie czym był Christopher. Otóż była to maszyna, dzięki której rozszyfrowano Enigmę i pierwszy komputer. Czemu Christopher? Ponieważ tak miał na imię przyjaciel Alana i jego pierwsza miłość, wprawdzie niespełniona, ale miłość. Niespełniona dlatego, że Christopher Morcom zmarł na gruźlicę.

     Polakom nie podoba się w filmie głównie to, że przecież to Polacy złamali kod Enigmy. Owszem, ale tą sprzed II Wojny Światowej. Podczas Wojny kod ten udoskonalono i właśnie Brytyjczycy go rozszyfrowali, więc bez spiny.

     Co do samego filmu: Uważam, że jest genialny. Narracja z trzech różnych czasów - z II Wojny Światowej, szkolnych Turinga i przesłuchania - prowadzona na jednej płaszczyźnie łączy się idealnie. Aktorzy: Benedict Cumberbatch, Kiera Knightley - inteligentna Joan Clarke, Matthew Goode - nieco zarozumiały Hugh Alexander, Allen Leech - dwulicowy John Cairncross oraz Mark Strong - demoniczny szef MI6 byli naprawdę dopasowani do swoich ról i nikogo z nich bym nie zmieniła. Na końcówce filmu zaczęłam płakać, gdy Alana Turinga zaczęło przerastać jego własne szaleństwo. Twórcy odwalili kawał dobrej roboty. Pokochałam ten film, mimo tragicznej historii niezwykłego człowieka. Na pewno obejrzę go jeszcze nie raz, a wam z całego serca polecam opowieść człowieka, którego problem zaczął się od marchewki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz