niedziela, 26 czerwca 2016

...otrzymam Koronę

    Szczęśliwe zakończenie może nastąpić po przebyciu wielu kilometrów. Albo w czasie tak krótkim jak siedem minut.
     Dzisiaj już chyba po raz ostatni zawitamy do Angel. Po miesiącu od przeczytania najnowszej książki Kiery Cass przedstawiam wam moją opinię na temat Korona, czyli ostatniej książki z serii Selekcja i ostatniej odsłony rozterek Eliminacji.

     Eliminacje księżniczki Eadlyn powoli dobiegają końca. W pałacu została już tylko szóstka, a tak właściwie siódemka (nie zapominajmy o tłumaczu): Gunner Croft, Ean Cabel, Hale Garner, Fox Weasley, Henri Jaakoppi, Kile Woodwork oraz Eikko Petteri Koskinen - tłumacz.
     Oprócz wyboru męża dla Eadlyn w życiu rodziny Schreave dzieje się jeszcze jedna ważna rzecz - Ahren, brat bliźniak Eadlyn, ucieka do Francji i bierze ślub z tamtejszą księżniczką - Camillą.
     Pojawia się także nowa postać - Madrid Illéa, potomek założyciela państwa, Georga Illéi. Chce on pomóc podnieść morale społeczności, ale ma w tym swój ukryty cel, a poddani uważają, że on także powinien brać udział w Eliminacjach i lubią go o wiele bardziej niż następczynię tronu.
     Zachodzi jeszcze jedna zmiana w życiu rodziny królewskiej - Eadlyn Helena Margaret Schreave po obserwacji swoich rodziców postanawia dać im szczęście i zostaje królową. Od tamtego momentu chłopcy wiedzą, że ten, który wygra nie tylko będzie mężem dziewczyny, ale także od razu będzie pomagał w rządzeniu krajem. Niektórych to trochę zniechęca, a innym nie robi to różnicy, bo dla nich liczy się tylko Ona
     Historia o tym jak jedna osoba potrafi zawrócić w głowie, ile warta jest rodzina, ukrywaniu się, rozdarciu między rozumem, a sercem oraz jak to jest, gdy straci się część siebie.
    Według mnie jest to druga najsłabsza książka z serii Selekcja - najsłabsza dla mnie jest Elita. Nie chodzi o to, że jest źle napisana. Po prostu trochę mało się dzieje, ale na szczęście pani Cass nie ciągnęła drugich Eliminacji przez trzy książki. Jestem miło i niemało zaskoczona zakończeniem, czyli tym kogo Eadlyn wybrała, bo odkąd zjawił się w pałacu z całego serca mu kibicowałam. Piąta część, jak cztery pozostałe, do ostatniej chwili trzyma w napięciu, które nieustannie narasta, a zwroty akcji są nieprzewidywalne.
    W jednym momencie zatrzymałam się na jakieś pięć minut czytając jedno zdanie kilka razy, bo nie mogłam w nie uwierzyć, ale byłam również ucieszona, że więcej osób podczas Eliminacji znalazło szczęście. To było mniej więcej coś takiego: Co? Nieee... To niemożliwe... Chociaż... A niech jej będzie.
    Bardzo polubiłam braci Eadlyn - Ostena, Kadena i Ahrena. Jest to duży plus pod względem tego, że możemy nie tylko poznać księżniczkę i kandydatów, ale także jej rodzinę przez co możemy bardziej wczuć się w jej rolę.
     Najwspanialszym elementem opowieści jest to, że każdy z kandydatów ma jakąś wspaniałą cechę: Fox jest artystą, Hale obiecał robić coś dla Eadlyn każdego dnia, Ean chce być jak najlepszy dla księżniczki, Kile chce pomagać ludziom, a Hanri chce zrobić wszystko, by dziewczyna go pokochała.
     Nie jestem pewna, czy wrócę do tej książki, ale na pewno nigdy o niej, jak i o całej serii, nie zapomnę. Oby więcej tak wspaniałych książek - tego życzę zarówno pani Kierze Cass, jak i Wam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz