wtorek, 27 czerwca 2017

...stoczę bitwę z Lwem

     Dzisiaj mam dla was coś naprawdę wyjątkowego - książkę, ale nie byle jaką i to nie tylko ze względu na treść. Dzięki Dom Wydawniczy REBIS otrzymałam książkę szwedzkiego duetu Monsa Kallentofta i Markusa Luttermana pt.: Leon - kontynuację niepowtarzalnego Na imię mi Zack.



      W tym odcinku: Zack nadal próbuje rozwikłać zagadkę morderstwa swojej matki i próbuje nie ćpać. Natomiast sztokholmska policja natrafia na zamordowanego chłopca przywiązanego do szczytu komina, nagranie z jego więzienia oraz psychicznego człowieka w stroju lwa, który niepokojąco kojarzy się z mitem o lwie nemejskim, którego pokonał Herakles (przy okazji seria nazywa się Herkules - zabawne, nieprawdaż?).

     Autorzy znowu dokonali czegoś niezwykłego. Nie tylko opowiedzieli nam kolejną niepowtarzalną, mrożącą krew w żyłach historię, ale także wplotli w nią obecną sytuację społeczną Szwecji i nie tylko.
     Wiecie dlaczego w ogóle sięgnęłam po tą serię? Ponieważ podobno jest inspirowana mitami greckimi (które uwielbiam), na co wskazuje tytuł, jednak przy pierwszej części tego nie poczułam. Leon to zupełnie inna para kaloszy - mamy tu mit o lwie nemejskim, a także porównanie Zacka do herosa, a nawet boga. Za to naprawdę duży plus.
     Tym razem Mons i Markus zabrali się oczywiście za trudny temat - znowu pojawia się handel ludźmi, jednak tym razem sprawa dotyczy dzieci, co jeszcze bardziej wstrząsa, ale muszę sprawiedliwie przyznać, że to Na imię mi Zack jest bardziej hardkorowe, ale do tego wrócę, gdy przeczytam już całą serię.
     Leon odkrywa rzuca także nowe światło na przeszłość Zacka i powiem wam, że tutaj także pisarze mnie niemało zaskoczyli. Niestety tym razem dostajemy przez większość książki tylko i wyłącznie Zacka, a nie tak jak poprzednio również narrację ze strony innych - owszem jest, ale znacznie mniej.
     Coś, czego mi jeszcze brakuje to faktyczny podejrzany, ponieważ jest ich może dwóch i nie bardzo pozwala to czytelnikowi łączyć fakty, mylić się, czy nawet zakładać, kto jest psychopatą.
     Niemniej szwedzki duet wykonał potężną i bardzo dobrą robotę nad drugą częścią serii Herkules. Tak jak poprzednia jest książką intrygującą i lekką, ale również ciężką i brutalną. Polecam ją ludziom o naprawdę zimnej krwi i nie mogę się doczekać kolejnej części.


Za możliwość przeczytania dziękuję wydawnictwu REBIS ;)

2 komentarze:

  1. To raczej nie literatura dla mnie, niestety w ostatnim czasie wole czytać coś innego niż zagadki rozwiązywania śmierci. Chyba nigdy nie przekonam się do tego typu książek, a szkoda.
    Zapraszam do siebie
    http://timeofbook.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna recenzja kochana, ale książka niestety nie w moim guście :)

    OdpowiedzUsuń