czwartek, 1 listopada 2018

Piksele, które wstrząsnęły światem | "Krew, pot i piksele" Jason Schreier

     Nawiązałam współpracę z wydawnictwem SQN, hip hip hurra dla mnie. Stało się to już jakiś miesiąc (a może dwa miesiące?) temu, jednak dopiero teraz mam czas, żeby cokolwiek pisać. Właśnie od tego wydawnictwa otrzymałam książkę Krew, pot i piksele, która swoją premierę miała 5 września 2018 r. i nie powiem, była dla mnie niemałym wyzwaniem, ale więcej o tym w dalszej części.


     Nie ma sensu zbyt długo rozwodzić się nad tym, o czym jest ta książka - w końcu to literatura faktu. Sięgnęłam po nią, ponieważ jest o pracy w przemyśle gier komputerowych, a jest to temat co najmniej fascynujący, szczególnie dla osoby takiej jak ja, która po spędza przy nich kilkanaście godzin tygodniowo (i potem się dziwić, że na blogu pustka). Także pokrótce: 10 rozdziałów, 10 różnych gier, 10 różnych historii i problemów: Pillars of Eternity - jak pozyskać pieniądze, Uncharted 4 - jak dobrze zakończyć dobrą serię, Stradew Valley - jedna osoba zamiast całego studia, Diablo III - błąd 37 i nieustanne poprawki, Halo Wars - czas zrobić coś nowego, Dragon Age: Inkwizycja - jak oddać tytuł najgorszej amerykańskiej firmy, Showel Knight - marzenie o grze na Nintendo, Destiny - jak sobie poradzić z niezależnością, Wiedźmin 3 - wybić się ze wschodniej Europy, Star Wars 1313 - make LucasArts great again.

Produkcja gier, jako powiedział Matt Goldman z BioWare, jest niczym balansowanie "na krawędzi chaosu", gdzie sama liczba zmiennych nie pozwala przewidzieć tego, co się wydarzy. Ale czy to nie powód, dla którego kochamy gry? To uczucie, gdy łapiemy za kontroler ze świadomością, że doświadczymy czegoś zupełnie nowego?

     Dlaczego Krew, pot i piksele były dla mnie wyzwaniem? Okazuje się, że w gry lepiej się gra, niż się o nich czyta. A tak całkiem na poważnie - chyba po prostu nie leży mi literatura faktu. To sprawiło, że trochę się z nią męczyłam. Jednak nie uważam czasu spędzonego przy niej za czas stracony. Zauważmy, że o branży gier nie mówi się na dużą skalę. Jak głosi podtytuł umieszczony na okładce są to Chwalebne i niepokojące opowieści o tym, jak robi się gry i on dotrzymał słowa. To co czasem dzieje się w branży gier komputerowych to jakiś totalny kosmos - krótkie terminy, praca po kilkadziesiąt, a nawet kilkaset godzin tygodniowo, niewychodzenie praktycznie w ogóle ze studia, wycieńczenie... no gorzej niż w korpo. Jednak wiele z nich kończy się ogromnym tryumfem, jak moja ulubiona opowieść o Ericu Barone, który sam stworzył Stradew Valley.

     Co do samej książki Schreiera - jest przyjemna w odbiorze. Myślę, że nawet osoba, która "nie siedzi w tym" może czerpać z niej przyjemność, jeżeli po prostu chce poszerzyć swoją wiedzę. Nie jest też w stu procentach poważna, znalazło się parę miejsc na żarciki. W pewnych momentach jest nawet przejmująca i smutna. Całość oparta jest na wywiadach i wspomnieniach mniej lub bardziej anonimowych osób, które nad tymi grami pracowały, a Jason z nimi rozmawiał. Moja mała wskazówka? Nie bierzcie jej "na raz". Lepiej przeczytać jeden rozdział, odłożyć i za jakiś czas przeczytać następny, wtedy radość z poznawania branży gier będzie większa, bo po co odkrywać wszystkie tajemnice w ciągu kilku godzin jednego dnia. A teraz PRESS "F" TO PAY RESPECTS dla wszystkich, którzy spędzają miesiące, a nawet lata, aby zadowolić graczy.

Ocena: 7,5/10


Za książkę dziękuję wydawnictwu:

2 komentarze:

  1. Zdecydowanie nie sięgnęłabym po tę książkę. Choć lubię litearturę faktu, wolę, gdy dotyka ona tematyki, którą się interesuję.

    OdpowiedzUsuń